Dziewczyny z klasy VI A - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Dziewczyny z klasy VI A Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Nasza książka
Idź do strony Poprzedni  1, 2  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dziewczyny z klasy VI A Strona Główna -> Książek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Co sądzisz o moim pomyśle?
Jest do niczego
0%
 0%  [ 0 ]
Jest całkiem dobry
0%
 0%  [ 0 ]
Jest fajny
33%
 33%  [ 1 ]
Ani nie za mądry, ani nie za głupi
0%
 0%  [ 0 ]
Idiotka z ciebie
66%
 66%  [ 2 ]
Nie ma żadnego zdania na ten temat
0%
 0%  [ 0 ]
A jak każdy będzie pisał co innego?... Ten pomysł nie wypali.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
AgaM
Stały Bywalec
PostWysłany: Pią 18:29, 04 Maj 2007
Stały Bywalec


Dołączył: 10 Kwi 2007

Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chata

ano, podzieli sie ja na episody i git ;]

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lintu
Moderator
PostWysłany: Pią 18:50, 04 Maj 2007
Moderator


Dołączył: 30 Gru 2006

Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domcia :)

Wszystykim wydawałoby się, że to koniec... Ale tak nie jest. Czy nie zdziwiło was to, że Sally wiedziała, jak wrócić?...
Pudełeczko mocno się trzęsło. Jeśli by ktoś przystawił do niego ucho, usłyszałby: "Jeszcze nie koniec, dzieciaku! Pana Wszystkiego nie da się pokonać! Jestem zbyt mocny! Sam pokierowałem twoją podświadomość do sierocińca! Sam pokierowałem podświadomością Bartholomewa, żeby wskazał ci szkatułkę! Jest takich 10, tylko jedna z nich może mnie zabić... Jedna sprawi, że stracę przytomność na 100 lat, inne, że na rok czy miesiąć. Ale ta, którą przyniosłaś... <tu Pan wydał z siebi szyderczy śmiech> ...Ta tylko na kwadrans mnie ogłuszyła!". Jadowity syk przeszył całe wnętrze pokoju. Szkatułka zadygotoała lekko poraz ostatni i otworzyłą się. Kulka wyskoczyła w mgnieniu oka. Rozsypała się. Zniknęła razem z pudełkiem. Na środku salonu stała maleńka postać, które z sekundy na sekundę stawała się coraz większa. W końcu Pan Wszystkiego osiągnął już swoją maksymalną wysokość, 5 metrów.
- A, zapomniałem dodać, - zaśmiał się szyderczo - że każda taka kuleczka dodaje mi paru metrów wzrostu. Buahahahaha, przegrałaś, dziecinko!
Sally poruszyła się. We śnie widziała całą tę scenę. Nie chciała zasnąć, póki Nietoperz nie położył się koło niej. Obiecał, że prześpi z nią całą noc, że z nią zostanie. Ale kiedy dziewczyna zasnęła na dobre, on zaraz odleciał...
Teraz sierotce przyśnił się prawdziwy koszmar... Koszmar, który był prawdą...
Pozłocone drzwi. Nietoperz Bartholomew, naciskający klamkę...
- Panie, wróciłem. - szepnęło zwierzę. - Przepraszam za moje haniebne czyny, ale jak miałem postąpić? To małe dziecko, nie mogłeś go ukatrupić!
- Ech, idioto! Nie ukatrupiłbym jej, głupku! Ona była świetną zakłądniczką, niedołęgo! - odwarknął Pan.
- Ale kto by ją tam chciał, no kto? Ona bez rodziny!
- Trudno, cholero! Ale była mądra, świetna na służącą, idioto! Jej nie zabiłbym, ale ciebie, chamie, owszem! Milusiu! - zawołał, a za drzwiami ukazała się... Bestyjka! - Zobacz, kto tu jest! Tak, tak, Bartholomew! A może byś tak zjadł kolacyjkę nieco wcześniej? Widzisz, ostatnio Tubylcy zjadają każdego napotkanego człowieka, więc masz mało żarełka. Najedz się nim, a resztki zanieś rodzince. A, Bartholomewie! - zwrócił się do Nietoperza, ale było już za późno. Bestyjka Miluś jadła już dawnego służacego Pana Wszystkiego.
Kiedy Sally otworzyła oczy, Bartholomew już praktycznie nie istniał. Zostały po nim tylko trzy cieniuczne kosteczki...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kod_Mordercy
Rozpoznawalny
PostWysłany: Sob 13:47, 05 Maj 2007


Dołączył: 03 Lut 2007

Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z więzienia

Sally z trudem ubrała się i weszła na stołówkę. Śniadanie już trwało.
- O, Sally, wreszcie jesteś! Chodź, zajęłam ci miejsce! - zawołała z dala Jennifer, najlepsza przyjaciółka Sally.
- Dziękuję ci. - odpowiedziała dziewczynka, siadając na wyznaczonym miejscu i nakładając sobie zimną już jajecznicę.
- Dziwna jesteś. Powiedz, gdzie byłeś przez te dwa dni? - zaczęła Jennifer.
- To aż dwa dni? Praktycznie to ja.. nie wiem, gdzie byłam... W innym świecie, jak powiedział nietoperz Bartholomew... Ale dla mnie była to nieodkryta część Karaibów!
- Co ty opowiadasz?! I jeszcze w dodatku gadałaś przez sen o jakimś Panie Wszystkiego i szkatułce...
- Bo mi się śniło to miejsce, w którym byłam... A może to był sen, ta moja podróż?
- Nie, to niemożliwe. Przecież ciebie tu nie było. Ale może uciekłaś gdzieś i tam zasnęłaś? Mimo to myślę, że powinnaś jednak się położyć. Masz gorące czoło! Idź do pani Pussy i poproś o termometr!
- Jennifer, a dlaczego oni zachowują się tak, jakbym była zawsze, jakbym nie uciekła?...
Tu Jennifer przełknęła ślinę.
- Bo oni... - zaczęła nieśmiało. - Bo oni... Stali się posągami. Tylko pani Pussy nic nie jest, bo wtedy cię szukała. Chodź, muszę ci coś pokazać!
Przyjaciółki pobiegły do kuchni. Spojrzały na patelnię. Leżał na nim kawałek szkiełka. Takiego samego jak to od kuli!
- To to ich zamroziło. - rzekła Jennifer.
- Skad to wiesz? A ty dlaczego się ruszasz?
Jennifer zaśmiała się złowrogo. W mgnieniu oka przeobraziła się w Pana!
- Bo ja nie jestem Jennifer! Ona leży w łóżku, naiwna dziewczynko! - krzyknął Pan Wszystkiego. - Zastygła!
Diabeł uderzył czymś Sally. Kiedy sierotka ocknęła się była w pomieszczenie 1mx1m. Nie było w nim ani drzwi, ani okien, ani niczego innego, przez co mogłaby się wydostać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Inna
Gość
PostWysłany: Nie 19:08, 06 Maj 2007






Sally uroniła kilka łez. "Nie, nie będę płakać!", powiedziała do siebie. "Skoro on mnie tu wpakował, to jest jakieś wejście!", dodała po chwili. Z daleka usłyszała głos: "Zamknij się, bo nas usłyszy!". Nie wiedziała, czyj to głos. Nigdy przedtem go nie słyszała!
- Widzisz tę malusią dziurkę o lewej stronie? To jest wyjście, tylko dam ci jeden napój! - przez dziurkę, które Sally wcześniej nie dostrzegła, zaczęłą przeciskać się ogromna, pajęcza łapa z mikroskopijną buteleczką!
- Co to i kim ty jesteś? - wrzasnęła dziewczynka,
- Zamknij się!
- Nie!
- Usłyszą nas! O, cholera! Słyszysz ten szmer?
- Tak. To jakby rój os, nietoperzy i pająków! - Sally wzdrygnęła się na samą myśl o pająkach. Nienawidziła ich!
Nagle po ścianie zaczął dreptać mały pajączek. Sierotka wrzasnęła.
- To ja. Wypiłem płyn z buteleczki, bo muszę się gdzieś skryć. To więzienie, a ja go pilnuję. Gdyby więzień robił coś nie tak, wtedy mam prawo wypić Napój Zmniejszający Półgodzinny, wejść tu i zatruć nikczemnika moim jadem. Ale nie denerwuj się. Bartholomew, jeszcze przed śmiercią, powiedział mi o tobie. Był mu coś winny, bo mi życie przed Panem uratował, a on nakazał mi wzamain opiekować się tobą! A najlepszych przyjaciół się nie zawodzi! Jak przejdą Główni Strażnicy... - zaczął pająk, ale nie dokończył, bo ktoś mu przerwał:
- Henry! Gdzie ty jesteś?! Dziewucha z więzienia ucieknie!
- Teraz bądź cicho i udawaj martwą... - szepnął pająk. - ...a jak pójdą sobie, to to wypij. Za pólgodziny od wypicia przestanie działać. Mną się nie przejmuj. Pewnie zginę, ale może uda mi się ucieć. Bestyjki są ślepe i wyczuwają tylko centymetrowe i większe obiekty. Jak się to wypije, ma się mili...
- HENRY!!!!
- Już, uśmiercałem dziewuchę! - krzyknął pająk Henry.
- Miałeś tego nie robić, idioto!
- Przykro mi, ale była tak niegrzeczna...
- Idziemy do Pana! Już i powiększ się!
- Nie da rady. Tylko Pan może... - powiedział smutno Henry.
Odeszli, a Sally wypiła eliksir. wyszłą przez dziurkę i schowała się w trawie.
Pan był wściekły. Znów zawołał Milusia. Sprytny Henry zapytał, czy Bestyjka może go zjeść w innym pomieszczeniu, kiedy będą sami. Władca zgodził się. Kiedy byli już w innym pomieszczeniu, pająk wypił eliksir (działanie poprzedniegop zakończył Pan) i uciekł. Szybko odnalazł Sally i razem wyruszyli już w drogę.
Boro
Administrator
PostWysłany: Pią 23:42, 11 Maj 2007
Administrator


Dołączył: 01 Lut 2006

Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze swojej krypty

Szli jednym z długich, ciemnych korytarzy. Po obu jego stronach widać było mnóstwo drzwi. Henry ostrzegł dziewczynę, aby po żadnym pozorem nie otwierała żadnych z nich.
Wreszcie przejście skończyło się. Lecz okazało się, że była to ślepa uliczka.
- I co teraz?- zapytała już trochę zrezygnowana Sally- Musimy szybko się stąd wydostać, bo pewnie już nas szukają.
- Spokojnie- Henry uśmiechnął się przebiegle- W murze dziur nie ma co prawda, ale są specjalne przyciski, które trzeba nacisnąć, aby otworzył się tunel.
Zaczął wspinać się po ścianie, zostawiając dziewczynkę samą na dole. Sally rozglądała się wokoło, szczególnie drzwiom. Nagle zauważyła, że zza jednych wydobywa się białe światło. Zaciekawiona podeszła do nich. W tej chwili Pan zakończył działanie eliksiru sieroty, więc wróciła do swoich normalnych rozmiarów. Wyciągnęła rękę i złapała za klamkę. Wejście otworzyło się powoli, a jasne, białe światło raziło dziewczynkę w oczy.
Tymczasem pająk skończył otwierać przejście. Zeskoczył zadowolony z muru, odwrócił się i chciał coś powiedzieć do Sally, kiedy spostrzegł, że jej nie ma. Spojrzał w stronę drzwi i zamarł przerażony.
- Sally, nie wchodź tam!! - krzyczał- Nawet sam Pan nie może...!
Wracaj!!!
Ale było już za późno. Światło wchłonęło sierotę nie pozostawiając po niej ani śladu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lintu
Moderator
PostWysłany: Nie 14:22, 13 Maj 2007
Moderator


Dołączył: 30 Gru 2006

Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domcia :)

Sally poczuła, że wpadła w jakiś wir. Blask oślepił ją całkowicie. Całe życie przeleciało jej przed oczami.
- Po co weszłaś? - usłyszała w oddali głos.
- Nikt tu nie wchodzi! - rzekł ktoś inny lub coś innego.
- To pewna smierć! - zasyczał trzeci głos.
- Wiesz, co robi teraz Henry? Wszedł tu! - tym razem rozległ się skrzek.
- Zabiłaś siebie i przyjaciela! - tym razem byłto rechot.
W jednej chwili wszystko zamrło. Nastała cisza, przerwana tylko jednym głuchym uderzeniem dziewczynki o twardy bruk. Dziewczynka widziała tylko czerń. Myślała, że coś zalepiło jej oczy, ale nie - były one otwarte. "Oślepłam...", stwierdziła. Było to prawdą.
- Sally? Dziecko, co ty tu robisz? Kochanie! - usłyszała jakiś damski głos. Pamiętała go skądś, ale do kogo on należał?
- Sally! Umarłaś? - kolejny, tym razem męski, głos, równie znajomy, ale zapomniany.
- Kto to powiedział? - spytała sierotka. Jej głos był cihym szeptem.
Dopiero po kilkunastu minutach do Sally dotarło, że byli to jej rodzice. Zaczęli się przytulać. Gdy dziewczynka opowiedziała o swoich przygodach, usłyszałą koljeny znajomy głos, który rzekł, że opowiedział już to jej rodzicom. Tym razem jednak Sally wiedziała, kto to powiedział.
- Bartholomew! - wrzasnęła, co dało się usłyszeć tylko jako jej normalny, niepodniesiony głos.
Przywitali się. Dziewczynka była szczęśliwa, że, chociaż martwa i ślepa, jest wśród rodziców i przyjaciela - jedynego prawdziwego.
W tym samym czasie, diabły smażyły Henry`ego. Niby chciał dobrze, chciał uwolnić sierotkę, ale zaraz potem wróciłby do Pana i mu służył.
Kiedy do dziewczynki dotarło, że pająk zginął przez nią, postanowiła bez względu na wszystko wrócić na Ziemię, poskromić Pana i uwolnić Henry`ego. Bartholomew obiecał jej w tym pomóc. Tak jak rodzice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Boro
Administrator
PostWysłany: Czw 23:14, 24 Maj 2007
Administrator


Dołączył: 01 Lut 2006

Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze swojej krypty

Nagle ze wszystkich stron dało się słyszeć różne głosy. Sally, która miała wyostrzony słuch( po oślepnięciu, inne zmysły starają się zastąpić wzrok), cofnęła się pod naporem dźwięków. Wyczuła a palcami coś jak... ścianę? Przywarła do niej przerażona. Ktoś ja popchnął, ktoś potrącił.
- Mamo? – wyszeptała – Tato? Bartholomew?
Bez odpowiedzi.
Dziewczynka skupiał całą swoją wolę na tym, żeby się nie rozpłakać. Czuła się strasznie bezsilna. Kurczowo trzymała się ściany. Chciała, żeby ktoś jej pomógł, poprowadził...
Nagle ktoś chwycił ją mocno za ramie i popchnął. Sally wyczuła,że stoi nad jakąś krawędzią...
Sierota została wepchnięta w biały wir światła...
Cisza.
Przerażająca, pochłaniająca cisza.
Sally zastanawiała się co było gorsze- tamten harmider czy to milczenie. Zrobiła krok do przodu.
Nic nie usłyszała.
Czyżby straciła nie tylko wzrok, ale i słuch?
Usiadła i podkuliła nogi pod siebie.
Znowu jest sama. Siedzi w nieznanym miejscu, straciła wzrok i słuch, a nikt nie przyjdzie jej z pomocą.
Rozpłakała się.
Srebrna łza zniknęła w nicości.
I wtedy poczuła dziwne ciepło rozchodzące się po jej ciele. Wokół zaczęły pojawiać się złote odblaski, jakby...
Słońca?
Sally zerwała się i zobaczyła jak złota kula unosi się ponad horyzont.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość
PostWysłany: Pon 18:52, 18 Cze 2007






- A więc jest wschód? A ja widzę?! - ucieszyła się Sally, a koło jej ucha rozległ się gwizd. - I słyszę! - podskoczyła z radości. I... zaczęła się unosić coraz wyżej i wyżej.
- Ci... - szepnęła kula. Ta, która wtedy się unosiła.
- Słońce mówi? Od kiedy?
- Jakie słońce? Co ty gadasz? Jestem Lizzie, przenosicielka dusz. Mam zanieść cię do twojego ciała na ziemi. A ty wzamian za to uratujesz świat!
- Nie wiem, czy dam radę...
- To pójdziesz do piekła, dziewczynko! Uwaga, trzymaj się mocno.
I Lizzie ruszyła. Biegła, biegła, leciała, szła, pływała, znowu leciała, znowu pływała, znowu biegła, pływała, leciała, szła, leciała. A wszystko to z prędkością światła.
Sally otworzyła jedno oko. Drugie. Podniosła zdrętwiałą rękę i rozmasowała ją drugą, również zdrętwiałą. Potem to samo zrobiła ze stopami i wstała. Była w mrocznej skrzynce.
- Heh, w trumnie. - zaśmiała się, a wieko otworzyło się i dziewczynka wyszła.
Była na ziemi. Na cmentarzu. Słońce dawno zaszło. Zapadła ciemna noc. Dziewczynka wiedziała, że nikt nie może jej zobaczyć.
Nagle zauważyła mały, brudny, niezadbany grób. Niepewnie odgarnęła zwiędłe kwiaty. kawałki zniczy, kurz, jakieś liście i robaki. Pod tym wszystkim była niewielka tabliczka.
"Mandy i Roger Brown. Urodzeni 1.05.1960r. (Mandy) i 7.09.1955r. (Roger), zmarli razem śmiercią tragiczną - 20.12.2000r."
Sally poleciały łzy.
- Nikt o was nie dbał. Nawet wasza własna córka... Ona musi być ukarana! - zawołała sierotka, kalecząc się kawałkiem szkła. - Kocham was, rodzice. - zapłakała i zaczęła sprzątać grób. - Czemu nie pochowali nas razem?...
Lintu
Moderator
PostWysłany: Pon 18:53, 18 Cze 2007
Moderator


Dołączył: 30 Gru 2006

Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domcia :)

Gość to wylogowana ja...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lintu
Moderator
PostWysłany: Nie 20:43, 22 Lip 2007
Moderator


Dołączył: 30 Gru 2006

Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domcia :)

Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AgaM
Stały Bywalec
PostWysłany: Sob 22:40, 19 Sty 2008
Stały Bywalec


Dołączył: 10 Kwi 2007

Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chata

-Bo tak...-

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
monisia23
Użytkownik
PostWysłany: Pią 14:34, 26 Gru 2014


Dołączył: 24 Gru 2014

Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

słabe

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dziewczyny z klasy VI A Strona Główna -> Książek Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Programosy

Regulamin